Quasi Quasi
952
BLOG

Katoagresja w cytatach (Część I.)

Quasi Quasi Polityka Obserwuj notkę 20
Jedną z cech ultrakonserwatystów, która rzuciła mi się w oczy podczas wczytywania się w ich teksty oraz w trakcie niezliczonych godzin dyskusji z nimi, była ich niesłychana wręcz agresja i fascynacja przemocą. A co w tym najbardziej intrygujące: nie była to typowa "afektywna" agresja okazywana podczas emocjonalnego wzburzenia, lecz agresja w jakimś sensie "uświęcona" - okazywana z pewną dumą i przeświadczeniem czynienia "dobra" - oraz permanentny, składany na zimno hołd przemocy. Ich agresja i kult przemocy ma funkcjonować jakoby w imieniu lub w obronie ich religii/ideologii, a przynajmniej za owej religii/ideologii przyzwoleniem.

W niniejszej notce pozwolę sobie zacytować co ciekawsze wypowiedzi ludzi przedstawiających się jako konserwatyści i głęboko wierzący katolicy (w Części II.), a także naszkicować własną hipotezę próbującą wyjaśnić zaobserwowany związek między agresją i fascynacją przemocą a wiarą religijną (w Części I.).

 

Związek między wiarą religijną a przemocą - moja hipoteza

Pewne obserwacje mogą wskazywać na to, że nie wszystkie religie i poza religijne ideologie - czy szerzej: nie wszystkie "światopoglądy totalne" [przez "światopogląd totalny" rozumiem światopogląd totalnie ogarniający prywatną filozofią człowieka: i jego epistemologię, i jego ontologię, i jego etykę; religia jest światopoglądem totalnym, ateizm - nie, a marksizm/komunizm - zapewne może takim być] - są równie "kompatybilne" z agresją i przemocą, a w związku z czym wyznawcy rożnych religii/ideologii są statystycznie rzecz biorąc w różnym stopniu agresywni i skłonni do stosowania przemocy.

W niniejszej notce chciałbym zaproponować pewną hipotezę tłumaczącą od czego może zależeć to, w jakim stopniu dana religia/ideologia wiąże się z agresja jej wyznawców [w dalszej części wywodu skupię się już tylko na religii, jako że to ona stanowi "światopogląd totalny" ludzi będących przedmiotem mojego zainteresowania, choć niniejsza hipoteza w ogólności stosuje się również do ideologii poza religijnych]. A związek ten zasadniczo może wyglądać trojako:

  1. Różne religie z różną efektywnością rekrutują ludzi o różnym stopniu agresywności usposobienia. Do jednych ludzie agresywni lgną mniej, do innych bardziej chętnie, co w efekcie daje odpowiednio niedoreprezentację lub nadreprezentację osobników agresywny w populacji wyznawców danej religii.

    Efekt ten działa głównie w kontekście "horyzontalnego transferu memów", tj. w przypadku, gdy religijnej indoktrynacji ulega osoba zasadniczo dorosła, a źródło religijnych "mempleksów" nie pochodzi od rodziców/opiekunów. Jego warunkiem jest istnienie "wolnego rynku idei": tj. w zasięgu osoby są różne religie (i ewentualnie ateizm) i ma ona możliwość konwertować się z jednej na drugą.

    Przy rozważaniu "pionowego transferu memów" - tj. religijnej indoktrynacji dzieci przez rodziców - kluczowa jest różnica w efektywności zatrzymywania/wiązania w gronie wyznawców osobników o różnym stopniu agresywności.

  2. W różnych religiach gorliwość, ortodoksja i fundamentalizm mogą mieć różne powinowactwo do osobników agresywnych. W efekcie najzagorzalsi wyznawcy różnych religii - a to głównie od nich zależy treść i forma danej religii - mogą różnić się statystycznym udziałem osobników agresywnych. W jednych religiach ich zasady zniechęcają ludzi agresywnych - kierując ich w stronę religijnej nonszalancji lub w objęcia religii/ideologii konkurencyjnych - w innych , wręcz przeciwnie: ich ortodoksja wabi i skutecznie utrzymuje agresywne osobowości.

    W odróżnieniu od zjawiska opisanego w punkcie I., ten efekt nie jest zależny od "wolnego rynku idei" i może działać także w obrębie bezwzględnego monopolu jednej religii (w takim wypadku homogenni pod względem "jakościowym" wierni będą się różnicować ze względu na stopień religijnej gorliwości).

  3. Wreszcie, różne religie mogą w różnym stopniu prowokować, lub wręcz zmuszać swoich wyznawców do myśli i zachowań agresywnych, do stosowania przemocy. Jak ktoś kiedyś powiedział: na świecie są ludzie dobrzy robiący rzeczy dobre i ludzie źli robiący rzeczy złe, ale tylko religia może sprawić, by ludzie dobrzy czynili zło.

    Oczywiście w grę wchodzi także efekt odwrotny: różne religie mogą w różnym stopniu tłumić agresje swoich wyznawców.

 

Moja hipoteza o związku religii/ideologii z agresją/przemocą - próbująca tłumaczyć między innymi dlaczego w przypadku różnych religii/ideologii ten związek nie jest jednakowy - przedstawia się następująco:

  1. Różne religie mogą z rożną wydajnością wabić ludzi o agresywnym usposobieniu oraz prowokować/zachęcać do agresji ludzi umiarkowanie agresywnych.

    Wydaje mi się, że istnieją trzy główne "wabiki" (1.1., 1.3. i 1.4.), które religia może zaoferować agresywnym indywiduom i trzy czynniki (1.1., 1.2. i 1.3.) prowokujące do agresji ludzi umiarkowanie agresywnych.

    1. Rygoryzm moralny, zwłaszcza wtedy, gdy jest dopuszczalny wobec innych.
      Rygoryzm moralny stwarza znakomitą okazję do szerokiej ekspresji niezwykle przyjemnego - zwłaszcza dla mężczyzn - tzw. "altruistic punishment" oraz tzw. "moral panic". [1] Okazja do "altruistic punishment" zapewne może działać także jako czynnik prowokujący agresję ludzi zwykle pod tym względem powściągliwych.

    2. Indukowanie poczucia krzywdy.

      Znamienne, że religianci - zwłaszcza ci najbardziej gorliwi - są bardzo wrażliwi na bluźnierstwo (czasem eufemistycznie zwane "obrażaniem uczuć religijnych"), które zaskakująco łatwo prowokuje ich do agresji. Oni sami znieważenie ich wyobrażeń (np. mitologicznych postaci będących przedmiotem kultu), poglądów, symboli i religijnych autorytetów (na przykład papieża) często przyrównują do ataku na najbliższe, najdroższe im osoby, na przykład matki.

      Wygląda na to, że religia tworzy dodatkowy - a przy tym bardzo wrażliwy - obszar w psychice człowieka, obszar którego naruszenie może wywołać dyskomfort. A człowiek ma tendencje do obrony - nawet agresywnej - przed wszelkim dyskomfortem, dlatego też religia może być czynnikiem łatwo wyzwalającym agresję (chociażby w postaci "altruistic punishment").
      Religianci najwyraźniej autentycznie cierpią, gdy sobie uświadomią, że ktoś bluźni przeciwko ich świętościom. Zapewne hindusi autentycznie cierpią, gdy sobie uświadomią, że ktoś pożera (święte) krowy. Analogicznie antysemici autentycznie cierpią, gdy sobie wyobrażają jak w "ich" kraju panoszą się "pejsate parchy", jak spiskują przeciwko "Prawdziwym Polakom", jak czyhają na chrześcijańskie niemowlęta, by móc uklecić z ich ciałek rytualną macę...
      To jest jeden z mechanizmów za pomocą którego memetyczne "robaki" religii manipulują umysłami nieszczęśników, na których pasożytują. A wykorzystują w tym celu naturalne mechanizmy psychiczne, jak choćby te, które skłaniają ludzi do obrony (czci) swoich bliskich - "robak" sprawia, że człowiek traktuje byty urojone, które zaledwie sobie wyobraża, jak własną matkę, dzieci, albo nawet lepiej. Zapewne też atak na swoją religię - analogicznie jak atak na matkę, żonę, dziecko, czy jakieś "jawne świętości" (drużynę piłkarską dla kiboli, zespoły muzyczne dla przedstawicieli subkultur itp.) z którymi się identyfikuje - traktuje jak atak będący tak naprawdę atakiem na niego samego, rzuconym mu wyzwaniem do konfrontacji, rękawicą z pogardą - i oskarżeniem o słabość i tchórzostwo - trzaskającą w jego policzek. O to właśnie, by tak myślał i czuł, "robakom" chodzi...

    3. Możliwość racjonalizowania własnej agresji, nienawiści, uprzedzeń i poczucia wyższości.

      Takie uczucia jak agresja, nienawiść, uprzedzenia i poczucie wyższości ludzie intuicyjnie postrzegają jako niecne, a religie zwykle piętnują. W związku z tym uświadomienie sobie, ze samemu posiada się takie cechy może prowadzić do bardzo nieprzyjemnego stanu umysłu jakim jest tzw. dysonans poznawczy. Możliwość złagodzenia dysonansu poznawczego poprzez racjonalizowanie/usprawiedliwianie owych niecnych uczuć ("oni zasłużyli na mój gniew", "w świętej księdze jest napisane, że oni są gorsi, a ja - przedstawiciel narodu wybranego - lepszy", "muszę nieść świadectwo Prawdzie", "muszę walczyć z grzechem, ziarna od plew oddzielać i chwasty wyrywać" itp.) nie dość, że wabi niecne osobniki do religii taką "usługę" oferującej, to zapewne także zmniejsza im motywację do tłumienia ekspresji owych uczuć (de facto - prowokuje do agresji).

    4. Te religie (tudzież ich ortodoksyjne wersje) skuteczniej przyciągają i utrzymują osobniki agresywne, które przedstawiają atrakcyjniejszą ofertę światopoglądowo-obyczajową dla ludzi o usposobieniu konserwatywnym, z natury rzeczy bardziej agresywnych [2, 3].

  2. Tendencja religii do etykietowania ludzi - jako "swoich" i "obcych" - generująca grupowy izolacjonizm i stwarzająca znakomite warunki dla rozwoju "naturalnych" dla ludzi antagonizmów miedzy grupowych (ludzie mają "naturalną" tendencję do moralnego zachowywania się jedynie wobec tych, których postrzegają jako "swoich"). Efekt jest silniejszy jeśli religia "swoich" przedstawia jako "lepszych"/"wybranych" (i na przykład daje im prawo/nakaz "szerzenia wiary"), a "obcych" - jako "potępionych" (i potencjalnie groźnych - stwarza to znakomita okazje do racjonalizowania agresji "syndromem oblężonej twierdzy"), oraz gdy jej system etykietujący jest restrykcyjny (np. nakaz religijnej indoktrynacji dzieci), a system izolujący - szczelny (np. zakaz małżeństw mieszanych). [1]
    Pod tym względem religia nie rożni się niczym szczególnym od innych systemów etykietująco-izolujących: nacjonalizmu, rasizmu, lojalności grupowej/klasowej, sympatii sportowych itp.. Być może ze względu na ewentualną restrykcyjność systemu etykietującego i szczelność izolującego, religia może być systemem pod tym względem szczególnie wydajnym.

  3. Tendencja religii do "wchłaniania" - lub łączenia się we wspólny pakiet światopoglądowy - lokalnych poza religijnych przekonań, ideologii, obyczajów i zabobonów, wśród których mogą się znaleźć także takie, które mogą się stać źródłem agresji (np. nacjonalizm/patriotyzm, antysemityzm, homofobia, strach przed demonami, magią i czarownicami, tradycja klitoridektomii).
    Tendencja ta w różnych religiach może bardzo różnić się nasileniem - jedne religie są bardziej otwarte na tego rodzaju "nowości", inne mniej. Ponadto z tego powodu, ze w grę wchodzą tu przekonania/ideologie/obyczaje/zabobony lokalne (czasowo lub przestrzennie), jedna religia w rożnych okresach i na rożnych obszarach geograficznych może "wchłaniać"/"asocjować się" z rożnymi mempleksami, w efekcie wykazywać bardzo zróżnicowane związki z agresja.

    Efekt wchłaniania zewnętrznych mempleksów połączony z pauperyzacją własnych - w tym: anty-agresywnych -wartości i pewnym rozluźnieniem moralnego rygoru zapewne może stać się szczególnie wyraźny, gdy dana religia z niszowej sekty zmienia się w przedsięwzięcie masowe. Prawdopodobnie odpowiedzialne za to są dwa czynniki:

    (1) Filozoficzna głębia i restrykcyjne zasady mogą być nieatrakcyjne dla mas, co zmniejsza zdolności infekcyjne religijnego mempleksu i uniemożliwia mu szerszą ekspansję.

    (2) Selekcja międzygrupowa skierowana przeciwko religiom "pacyfistycznym", radykalnie przeciwdziałającym okazywaniu agresji/przemocy przez swoich wyznawców.

    Jak zauważył mtwapa [4]:

    "(...) Ogólnie grupy wyzbywające się agresji są w stanie przetrwać jedynie wtedy gdy podpinają się pod większe grupy które to agresji się nie wyzbywają. Inaczej zostaliby zżarci przez sąsiadów. Dżinizm to chyba 1% Hindusów, z Amiszami i im pokrewnymi chyba jest jeszcze mniej.
    Dodatkowo grupy wyraźnie mniejszościowe nie mogą iść na otwartą konfrontację z grupami większościowymi (Amisze domagający się zamykania elektrowni np.) bo nic im to nie da, a w przypadku ruchawek większość zwyczajnie ich kijami wytłucze.
    Myślę ze w miarę zwiększania popularności/zmniejszania ekskluzywności klubu religijnego rozmydlają się idee/watowski i 300mln 50% Amish społeczeństwo USA wyglądałoby zupełnie inaczej niż wioseczki ze stodółkami i konnymi zaprzęgami w Pensylwanii.
    "

 

Katolicyzm w świetle mojej hipotezy

Jak w świetle mojej hipotezy prezentuje się katolicyzm? Trudno powiedzieć, wszak nie znam się ani na katolickiej doktrynie/teologii, ani na historii i socjologii tej religii. Z tego co po amatorsku udało mi się zaobserwować nasuwają mi się następujące wnioski:

Ad 3.: Katolicyzm wydaje się być zdumiewająco chłonny, zarówno lokalnie [5, 6] (i to mimo tego, że - w odróżnieniu od innych wielkich religii monoteistycznych - jest "centralnie sterowany" z Watykanu) jak i (sub)globalnie [historia chrześcijańskiej Europy: teokratycznego związku chrześcijaństwa z tronem, "kato-szariatu" i inkwizycji, chrześcijańskich podbojów militarnych (zakony rycerskie, krucjaty, wojny i prześladowania religijne, konkwista i rekonkwista); "Bóg, Honor, Ojczyzna", "Cud nad Wisłą", "Gott mit uns"].

Ponoć pierwotne chrześcijaństwo było apokaliptyczną, pacyfistyczną sektą, a przyzwolenie na militarne podboje ("wojna sprawiedliwa") i opresyjne państwo pojawiło się w nim dopiero po uzyskaniu charakteru masowego oraz władzy.

Ad 2.: W tej kwestii trudno mi się jednoznacznie wypowiedzieć. Niby chrześcijaństwo wydaja się mieć mniejsze tendencje etykietująco-izolacjonistyczne niż ortodoksyjna wersja jego prototypu - judaizmu - jednak doktrynalne przekonanie o "wyższości swoich" najwyraźniej pozostało, czego konsekwencja było "nawracanie" ogniem i mieczem i wojny religijne (w tym: współczesny konflikt w Irlandii Północnej) oraz tak prozaiczne zjawisko jak działalność misyjna czy religijna indoktrynacja dzieci niemal od urodzenia.

Ad 1.: Wydaje mi się, że pod tym względem katolicyzm wypada wręcz znakomicie:

Piętnuje "grzeszność", w tym homoseksualizm i bluźnierstwo. Dopuszcza "wojny sprawiedliwe", zabijanie "w obronie koniecznej" i karę śmierci, że o okrucieństwie wobec zwierząt nie wspomnę. Biblia prezentuje całą masę przejawów starotestamentowej agresywnej bigoterii i "słusznych" hekatomb (Potop, plagi egipskie, losy Sodomy, Gomory i Jerycha, kara za kult Złotego Cielca czy budowę Wierzy Babel itd.) oraz nowotestamentowego "wyrywania chwastów" (przypowieści o obcinaniu gałęzi, o Jezusie batożącym kupców i "przynoszącym miecz", o Ananiaszu i Safirze; a także wzmianka o oddawaniu "cesarskiego" - przez niektórych rozumiana jako zezwolenie na świeckie podłości itp.). Trudno o lepsze preteksty do "altruistic punishment" i o lepsze środki do racjonalizowania podłości (z paleniem czarownic włącznie [7]).

Ponadto warto zauważyć, że katolicyzm jest kompatybilny z (agresywnym) konserwatyzmem, w Polsce jest wręcz jego fundamentem (mechanizm opisany w punkcie 1.4.), a jego koncepcja antropomorficznego bóstwa / antropomorficznych bóstw (wszak katolicyzm jest religią krypto-politeistyczną) sprzyja indukowaniu agresji via mechanizm opisany w punkcie 1.2..

 

Katoagresja w cytatach - co było moim celem?

Aby zostać dobrze zrozumianym, postaram się precyzyjnie wyjaśnić co miałem, a czego nie miałem, na celu pisząc niniejszy tekst i zaopatrując go w galerię odpowiednich cytatów.

W czasie licznych internetowych dyskusji, w których brałem udział, lub którym jedynie się przyglądałem, zaobserwowałem zadziwiająco wiele przypadków, gdy osoba przedstawiająca się jako gorliwy katolik deklarowała, ze:

(1) Należy stosować/tolerować agresje/przemoc w imieniu/w obronie wiary i jej moralnych rygorów.

(2) Jest dumna z tego, że ucieka się/chciałaby uciekać się do agresji/przemocy (lub przynajmniej ją tolerować) w innym celu niż bezpośrednia obrona wiary, co sugeruje przekonanie o moralnym przyzwoleniu na takie myślenie/działanie dawanym przez jej religię (szczególnie często z taka postawą można się spotkać w dyskusjach dotyczących kary śmierci).

Fenomen ten jest tym bardziej zdumiewający, że wydawać by się mogło, iż katolicyzm jest religią generalnie potępiającą przemoc/agresje, promującą "miłość bliźniego" i "nadstawianie drugiego policzka".
Obserwacja tego fenomenu - jak i jego skali - w połączeniu z wrażeniem, że podobnej agresji i kultu przemocy nie sposób zaobserwować (a przynajmniej nie na taką skalę) wśród dyskutujących w internecie i w mediach ludzi nie będących gorliwymi katolikami, wprawia mnie w osłupienie. Prezentując cytaty z bijących agresją wypowiedzi gorliwych katolików, chciałem niejako podzielić się z czytelnikami tym osłupieniem. Prezentując swoją hipotezę na temat związku religii z agresją, chciałem zaproponować jakieś wyjaśnienie dla zaobserwowanego fenomenu.

Jednocześnie chciałbym prosić (gorliwych) katolików, którzy ewentualnie włączą się do dyskusji pod niniejszym tekstem, o dwie rzeczy:

(1) O wypowiedzenie się na temat zgodności zacytowanych uzasadnień i racjonalizacji agresji/przemocy z oficjalną doktryną katolicką. Czy katolicyzm naprawdę tego rodzaju agresję/przemoc zaleca/toleruje i pozwala na jej usprawiedliwianie, czy może są to jedynie błędne, heretyckie interpretacje doktryny dokonane przez nadgorliwych katolickich dyletantów?

(2) O osobiste ustosunkowanie się do poglądów i sposobu rozumowania zacytowanych osobników. Czy zasługują one na poparcie, czy na potępienie? Czy możne nie aż na poparcie, ale jednak na zrozumienie, gdyż są one w jakiś sposób uzasadnione/usprawiedliwione i jeszcze mieszczą się w ramach katolickiej doktryny?

Niżej odniosę się do twierdzeń, których nie postawiłem oraz motywów, które mną nie kierowały, a co do których mam obawy, że mogłyby zostać mi przypisane przez interlokutorów w ewentualnej dyskusji, czy to w wyniku nieporozumienia, czy to złej woli.

  • Nie twierdzę, że zacytowane tu poglądy i sposoby rozumowania/reagowania są reprezentatywne (typowe) dla ogółu katolików, czy choćby dla ogółu katolików "gorliwych". Nie twierdzę też, że tak nie jest. Tego po prostu nie wiem.

  • Nie twierdzę, że na pewno istnieje jakaś korelacja między katolicką religijnością a stopniem agresywności i skłonnością do stosowania przemocy. Jedynie postawiłem hipotezę, że taki związek może zachodzić i wskazałem mechanizmy, które ewentualnie mogą za niego odpowiadać.

    Żeby zweryfikować hipotezę o istnieniu takiego związku niezbędne byłyby odpowiednie statystyki, eksperymenty lub kontrolowane obserwacje oraz jakieś oszacowania dotyczące socjologicznych realiów w czasach historycznych, ale niestety takimi danymi nie dysponuję. Natknąłem się jedynie na pewne przesłanki pośrednio wskazujące na możliwość istnienia takiego związku: korelacja między konserwatyzmem a pewnymi cechami osobowości potencjalnie sprzyjającymi agresji/przemocy [2, 3] oraz wykrywana niekiedy korelacja między stopniem religijności społeczeństwa a poziomem panującej w nim przestępczości i ogólnej"niemoralności" [8, 9].

  • Zaprezentowane cytaty i anegdoty nie służą jako dowody potwierdzające moje hipotezy. Nie służą temu, bo nie mogą - funkcje dowodu mogłyby tu spełniać jedynie odpowiednie statystyki i wyniki odpowiednich eksperymentów/kontrolowanych obserwacji, a tymi niestety nie dysponuję. Cytaty te można za to traktować jako ilustracje domniemanego fenomenu, dla którego wyjaśnienia zaproponowałem ową hipotezę. A jak już wcześniej wspomniałem, nie wiem czy szkicowany tu przeze mnie fenomen nadreprezentacji osobników agresywnych i zafascynowanych przemocą wśród gorliwych katolików jest realny, a jeśli nawet jest realny, to czy moja hipoteza poprawnie wyjaśnia jego źródło.

    Niemniej jednak, nawet gdyby zaobserwowany przeze mnie fenomen był tylko artefaktem nieprofesjonalnej metody obserwacji - a hipoteza o nadreprezentacji osobników agresywnych w populacji gorliwych katolików była fałszywa - to być może mechanizmy psychologiczno-socjologiczne, które wymieniłem w ramach mojej hipotezy mogą okazać się przydatne do wytłumaczenia przyczyn agresji i fascynacji przemocą zacytowanych tu konkretnych katolików.

 

Przypisy:

[1] - Szerzej pisałem o tym na swoim blogu we notce "Błądzić jest rzeczą ludzką (niestety...) Cześć II." Rozdział: 1. "Moralność Kalego" - czyli jak "miłować bliźniego swego"

[2] - Jost JT et al. 2003 - PMID

[3] - Koncepcja Right-wing Authoritarianism

[4] - http://crusader.salon24.pl/67024,index.html#comment_992936

[5] - Podgórska J, "Święta w starych dekoracjach", POLITYKA 04.04.2007 - FRAGMENT

[6] - Zaremba M, "Psychoza we krwi", POLITYKA 05.07.2006

[7] - Parę lat temu spotkałem się w Usenecie z opinia (niestety, chyba nie będę w stanie odnaleźć tego postu w archiwum) pewnego apologety, który bronił aktywności Świętej Inkwizycji - a wiec tortur i "sakramentu oczyszczenia ogniem" - skierowanej przeciwko "czarownicom".
Wg niego spalenie czarownicy jest jedyną szansą na ocalenie jej duszy przed wiecznym potępieniem, przy którym męki związane ze śmiercią na stosie to niewinna igraszka. Tak wiec inkwizytorzy dokonujący egzekucji na czarownicach w rzeczywistości działali dla ich dobra! Co więcej: przy okazji także dla dobra niezliczonych rzesz innych, niewinnych duszyczek, które mogłyby stać się ofiarami piekielnych uroków i pokus rzucanych przez czarownice.
Co więcej: wg owego apologety w torturowaniu i paleniu żywcem czarownic nie było tez nawet cienia barbarzyństwa, gdyż wszelkie cierpienie - "słuszne i sprawiedliwe" - związane z tą procedurą miał odczuwać Diabeł, a nie nieszczęśnica, którą on opętał. A w przypadku, gdyby Inkwizycja skazała niewinna kobietę, "Bóg rozpoznałby swoich" i zesłał na nią laskę "znieczulenia". Fakt, ze wszystkie domniemane czarownice podczas kaźni jednak wyły z bólu (więc żadna nie dostąpiła "boskiego znieczulenia") stanowi niezbity dowód na to, ze inkwizycyjne sady jednak się nie myliły i nie skazywały niewinnych...
Nie znam się na teologii i nie jestem w stanie ocenić, na ile powyższe rozumowanie jest zgodne z nauką Kościoła, niemniej jednak ukazuje ono, jak niektórzy katolicy mogą myśleć.

[8] - Harris S, "Letter to a Christian Nation", Knopf 2006, ISBN-10: 0307265773, ISBN-13: 978-0307265777 - FISZKA

[9] - Paul GS, "Cross-National Correlations of Quantifiable Societal Health with Popular Religiosity and Secularism in the Prosperous Democracies", Journal of Religion & Society, 2005

Quasi
O mnie Quasi

"Cóż za smutna epoka, w której łatwiej jest rozbić atom niż zniszczyć przesąd." Albert Einstein "Nic w biologii nie ma sensu jeśli jest rozpatrywane w oderwaniu od ewolucji." Theodosius Grygorovych Dobzhansky "Nieszczęśćie tego świata polega na tym, że głupcy są pewni siebie a mędrcy pełni wątpliwości." Bertrand Russell "Conservatives are not necessarily stupid, but most stupid people are conservatives." John Stuart Mill "Never assume malice when stupidity will suffice." Hanlon's razor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka